
Pikantne walentynki po tajsku
Kiedy żartujemy sobie z mężem jak to tak naprawdę było z tym naszym zakochaniem to zawsze mówię, żem blachara i na tego rozkraczonego malucha „poleciałam”. A znów kiedy pytam męża na co dał się mi złowić to mówi, że na wiśniową zupkę w proszku, którą wrzucałam do drugiego śniadania, które mu robiłam każdego dnia, kiedy po mnie przyjeżdżał i zawoził na zajęcia rano.
No nie da się ukryć te zupy to tak w tym moim życiu zawsze były, są i będą. I choć wiśniową robię już pewnie tylko raz w roku latem gdy mogę z babcinego drzewa zerwać soczyste słodko kwaśne wiśnie to na zbliżające walentynki chcę wam zaproponować całkiem fajną zupę, którą zrobicie bardzo szybko a efekt będzie wart zachodu. A być może i nawet te połówki mniej gotujące będą w stanie ją zrobić. Pikantna, lekka zupa tajska z krewetkami wymiata. I choć mój mąż uwielbia wyznawać mi miłość przy pudełku najostrzejszego kuksu to ta zupa wychodzi spod jego rąk najlepsza na świecie.

Pikantna zupa tajska
Uwielbiam ją. Być może dlatego, że przygotowuje ją mój niegotujący mąż dla mnie? Bo ją pokochałam miłością no może nie równie wielką jak ta do niego ale dużą. W sumie nawet nie wiem jakim cudem on to gotuje. Bo wierzcie mi gotować nie lubi. Zresztą nie musi, wystarczy, że ja to kocham robić. No ale zupa. Zupa jest z tych prostych. Choć wymaga trochę zachodu. Zakupów. I może to w niej kocham. Ten trud, który On w nią wkłada? No chyba, że to te krewetki, które uwielbiam. Ważne jest napewno to by produkty były dobrej jakości. By ten słono kwaśno ostry bulion mial swój charakter. I czas. Czas gotowania. Błyskawiczny by wszystkie składniki były lekko chrupkie.
Oto cały sekret:




Prosta prawda? I pomyśleć, że jak coś gotujemy i operuję miarami typu garść i szczypta to się wkurza a sam właśnie tak gotuje.
Musisz tylko pamietać, gotując tę zupę, o najważniejszym składniku : miłości! Całym wielkim wiadrze miłości! Ile tylko będziesz w stanie pomieścić!
I pamiętaj: Kochajcie Się! Nie tylko w Walentynki!!
4 komentarze
Szczęśliwa Siódemka
Brzmi jak prawdziwy afrodyzjak! 🙂
Ten sekretny składnik, miłość, to też mój ulubiony składnik 😉 Uwielbiam go dodawać do potraw! Na Walentynki muszę wybrać dla niego jakąś wyjątkową oprawę 🙂
Crocheep
Pikantny to zdecydowanie nie mój smak. Ale wyglada przepisznie
irena omegard
Następnym razem wproszę się na tę zupę
Agnieszka
Irenko wpraszaj się wpraszaj z przyjemnością ją dla Ciebie ugotujemy!