
Podobne lecz podobnym
Stwierdzenie „similia similibus curentur”, czyli „podobne, lecz podobnym” do historii przeszło w języku Rzymian i było wcielane w praktyce przez wielkich greckich lekarzy Empedoklesa i Hipokratesa. Ten drugi leczył biegunki przez podanie pacjentom niewielkiej ilości środka przeczyszczającego.
I kiedy tak robiłam nam dzisiejszy obiad stwierdziłam, że to najlepsze podsumowanie tego co chcę Ci dziś napisać. I nie nie będzie o homeopatii.
A chcę Ci dziś napisać o tym jak w prosty sposób lubię sprawiać moim bliskim odrobinę przyjemności. Może nie nawet odrobinę a całkiem dużo. I całkiem smacznie.
Comfort Food
Kiedy naście lat temu pierwszy raz gdzieś w czeluściach TV usłysałam z ust Nigelli Lawson określenie comfort food i gdy zobaczyłam jakie cuda gotuje Gary Rhodes i jaką już samą przyjemność sprawia mi to co i jak przekazują papugowałam ich dania ile się da. Ba to co robi Gary jest nadal dla mnie ogromną inspiracją. Uwielbiam ten klimat i ten spokój, który mi daje. Nawet jego książki kucharskie sprawiają, że zwalniam. Nic więc dziwnego, że jego 365 jest jedną z moich najukochańszych książek kucharskich. (Kiedyś zrobię jej specjalna półeczkę w kuchni ;-p )
Od tego czasu mój comfort food nabierał różnych form i treści. Jedno jest pewne poprawiał komfort danej chwili, dnia. Dziś w myśl zasady podobne lecz podobnym szarość za oknem zwalczamy szarością w garnku.
Szarość szarością lecz
Za oknem u nas dziś mokro, zimno, szaro i ponuro. Kiedy rano leżeliśmy wszyscy razem w łóżku a ja szukałam pomysłów na obiadowe danie olśniło męża mego i stwierdził, że dawno nie było szarych klusek. A no nie było. I on w sumie to by je zjadł. Takie ciepłe. Miękko – twarde. Z chrupiącymi skwareczkami z boczku i dużą ilością kapusty kiszonej. Takie jak zawsze, takie pyszne i dające ten błogi stan po. Ah te węglowodany i ich magia!!
Szare kluski to u nas w Wielkopolsce tradycyjna potrawa, która od 2007 roku nawet jest wpisana na Krajową listę produktów tradycyjnych. I w sumie z nimi to jak z innymi pierogami, kluchami czy przepisami tradycyjnymi, każda gospodyni ma swój sposób. Mój? Proszę:
Składniki:
1kg ziemniaków
2 jajka
ok. szklanki mąki poznańskiej
sól
do okraszenia – boczek/kiełbasa + cebula
Wykonanie:
Choć szare kluski mają opinię bardzo pracowitego dania to dzisiejsza technologia tak ułatwia ich przygotowanie, że u nas są jednymi z tych awaryjnych dań ( gdy nie ma czasu, pomysłu, składników, chęci czasem nawet).
Jeżeli chcemy wykonać je bardzo tradycyjnie to umyte i obrane ziemniaki ścieramy na drobnych oczkach tarki. Gdy zależy nam na czasie i komforcie używamy robota kuchennego.
Następnie rozdrobnione ziemniaki trzeba odcisnąć, a sok zaś odstawić na kilka minut, by się z niego na dnie oddzielił krochmal. Sok z góry delikatnie wylewamy, zaś krochmal (który został na dnie), jajka oraz mąkę i około łyżeczki soli dodaję do startych ziemniaków. Całość mieszam i ewentualnie dodaję jeszcze mąki – tak by otrzymać dosyć zwartą masę.
Wstawiam duży gar z wodą.
I tu zaczyna się kolejna magia. Moja Babcia i ja też kiedyś rzucałyśmy masę ziemniaczaną na pokrywkę i z tej wrzucałyśmy na osolony wrzątek kluski. Kluski wychodziły raczej duże, twarde. I takie lubi mój mąż najbardziej. Jednak, że idziemy na kompromisy w wielu sprawach, a mi udało się kiedyś kupić magiczne sitko do klusek idę na łatwiznę i z dużym przyspieszeniem mam większą ilość mniejszy kluseczek używając tego cuda. Nie gotuję ich za długo i nadal mają odpowiednia konsystencję. Konsystencje regulować można też ilością dodanej mąki do ziemniaków. Byle nie przesadzić i masa nie rozpływała się a z klusek nie powstała kartoflanka.
Podobno najlepsze takie lekko odsączone wyrzucone na talerz i polane skwarkami i podane z kiszoną kapustą. My wolimy je raczej nawet w formie odsmażanej. Ale zasadniczo skwarki przygotowuję w wysokiej patelni i prosto z gara w którym się gotowały wrzucam do tych skwarek. Mieszamy z kapustą i taki jednogarnkowiec stawiamy na stół. Mówię Ci niebo w gębie. Idealne rownież na kolację a już na bank następnego dnia (o ile zostanie).
Wiele osób posypuje też te kluski tłustym twarogiem. Nie podaje wówczas kapustki. Znam też wariacje z gotowaną marchewką. My dziś zjedliśmy z gotowaną słodką kapustą.




I jest nam fajnie. Przytulnie, ciepło a dom wypełnia zapach boczku, kapusty. W piekarniku jeszcze jabłka na deser a w wolnowarze ostatnie pomidory pyrkają na sos. Jesień pełną gębą. Taka nasza, komfortowa, spokojna. Taka sobota, gdzie zapominamy o wszystkich problemach i cieszymy się, że mamy siebie i jest na dobrze. A jak niewiele było potrzebne. Ziemniaki. Jajko i mąka. *
Spróbujesz??
*tak w wersji bardziej zdrowej można użyć mąki pełnoziarnistej (wtedy na bank będą szare) ale warto dać mące więcej czasu i odczekać chwilę zanim wrzucimy je na wrzątek.