
#summerbucketlist
Mało mnie tu. W sieci. Oddycham. Smakuję. I żyję pełnią lata. Tu i teraz. Z córką. Z mężem. Sąsiadami. Przyjaciółmi. Jemy placki z truskawkami, grilowane kiełbasy i pijemy zimne piwko. Marzymy. Marzymy bo marzenia budują naszą przyszłość. A marzeń mamy dużo. I małe i duże. Te o spełnieniu marzenia córki o tańcu hula na hawajskiej plaży. I te o jej zdrowiu. I te o czasie i głowie do czytania książek po angielsku czy o kąpieli w ciepłym morzu czy o wspinaniu się na drzewa jak za dawnych młodzieńczych lat.
Ostatnie tygodnie dały naszej rodzince trochę popalić. Choroba córki stwierdziła, że przypomni o sobie i walnęła ze zdwojoną siłą. Postawiła nas na równe nogi. Udało się jej nie ma co. Pokazała co potrafi. Ile i jak łatwo może zabrać. Gdzie jest nasze miejsce. Pomogła sobie przypomnieć, o tym o czym chcieliśmy zapomnieć albo zapomnieliśmy a zapominać nie powinniśmy. Postawiła nas znów na odpowiedniej drodze?!
Tak to jest, że w trudnych chwilach przypomina nam się co chcieliśmy, o czym marzyliśmy, co planowaliśmy. Bo najcześciej jest tak, że chcemy żyć zwyczajnym życiem i nie zawsze jest w nim czas na niezwyczajne rzeczy. Ale czym one są? Byś może dla Ciebie to lot w kosmos albo wycieczka na Hawaje. Dla mojej córki te Hawaje to marzenie chyba największe. Takie namacalne. Więc i moje takie jest. Ale i przy okazji ten taniec w ciepłym letnim deszczu też ma swoje miejsce… Bo to jest niesamowicie zwyczajna sprawa, która jest na wyciągnięcie ręki.
I kiedy Ela z Angielskie Inspiracje opowiadała na swoim instastory o #bucketlist pomyślałam „A kiedy ty kobieto ostatnio taką zrobiłaś? Myślisz, marzysz, snujesz plany i co?? Zrób coś z tym.” Usiadłam i jest. Ba nawet już pierwsze z listy mam za sobą 😉 Nawet nie wiecie ile w tym radości!

Jeżeli chcesz wiedzieć co już odhaczyłam zapraszam na instagram. Tam więcej o moich wakacyjnych szaleństwach, planach i marzeniach.