
Ale zanim umrę będę sobie dogadzać
I kolejny tydzień mniej w naszym życiu. Kolejny wyjątkowy weekend przed nami. Nie byłabym sobą gdybym nie wymyśliła na niego czegoś dobrego.
W tym tygodniu jak się uda odwiedzamy rodzinkę w niedzielę ale w sobotę jeszcze będzie czas by pocelebrować wspólne chwile. Tym bardziej, że znajomi zapowiedzieli się na sobotnie popołudnie. Coż lepiej pasuje do grilla niż inny wspaniały wynalazek rodem z moich ukochanych Antypodów? Tak masz rację myślę o rozpływającej się w ustach, słodkiej, chrupiącej a zarazem ciągnącej się bezie Pavlovej.
Moja w tej chwili siedzi w piekarniku, a swoje a solo będzie miała popołudniu. Niestety ten typ deseru ma to do siebie, że wymaga czasu i cierpliwości. Jednak doznania jakie serwuje wynagradzają wszystko. Zwłaszcza fanom bezy. A tego ukrywać nie będę jestem jej największą fanką. Zresztą to nie moja pierwsza beza w tym tygodniu :
Dobrze ale do rzeczy. Bo zanim Australijczycy dojdą do porozumienia z Nowozelandczykami, kto tą bezę pierwszy wymyślił my zdążymy zrobić swoją. A wbrew pozorom to bardzo proste.
Co potrzebujemy:
- 6 białek
- 300 g drobnego cukru
- 1 łyżeczka skrobi ziemniaczanej
- 1 łyżeczka soku z cytryny
- szczypta soli
- 500 ml śmietany kremówki ( 30 lub 36%)
- owoce sezonowe
Zanim napiszę jak robimy to mam małe tzw. podpowiedzi:- najlepsza pavlova wychodzi z mrożonych białek – często gdy piekę ciasto drożdżowe mrożę pozostałe białka ( zawsze opisuje ilość na opakowaniu, żebym wiedziała ile rozmrozić do palovej właśnie)
- zamiast skrobi ziemniaczanej możesz dać skrobię kukurydzianą
- zamiast soku z cytryny może być ocet winny
- ze zwykłym cukrem też się uda ale ubijanie będzie trwało znacznie dłużej
- zamiast owoców sezonowych zimą czasem podaję z nasączonymi w rumie rodzynkami i uprażonymi orzechami
To jak to zrobić?
W czystej misie miksera (taki planetarny jest najlepszy do tego typu ciast) ubijamy białka ze szczypta soli. Na sztywno. Następnie dodajemy, po łyżeczce, cukier cały czas ubijając. Powinna powstać sztywna błyszcząca masa. Dodajemy dalej ubijając sok z cytryny. A na sam koniec przesianą skrobie i delikatnie mieszamy szpatułką, już nie mikserem!
Na blachę nakładamy papier do pieczenia albo teflonową matę. Rysujemy okrąg (najlepiej od talerza) i na ten okrąg wykładamy masę bezową.
Wstawiamy do nagrzanego do 180 stopni piekarnika na 5 minut. Następnie zmniejszamy temperature do 150 stopni i pieczemy przez 1,5 h. Uważamy by się nie spaliła od góry.
Dobrze wystudzić. Ja będę studzić całą noc.
Rano nałożę ubitą śmietanę kremówkę i udekoruję owocami. I w sumie będzie można jeść ale ja najbardziej lubię jak trochę postoi. Na 16 będzie idealna 😉 I w sumie jak dla mnie nie potrzeba już nic więcej.

2 komentarze
irena omegard
Uwielbiam bezy.Nigdy jeszcze nie udało mi się zrobić.Kupuję zatem gotowe. zazdroszczę
Agnieszka
Irenko, spróbuj z tego przepisu. Zawsze się udaje!! Jest idealnie chrupiąca na zewnątrz i miękka w środku!