Dzień 7
Każdy nowy dzień zaczynam od napełnienia się spokojem i pozytywną energią (i ciepłą wodą). Często właśnie rano medytuję. A przede wszystkim ustalam intencje na dany dzień.
Bo z intencją jest tak, że wystarczy ją tylko raz złożyć a pózniej sama zaczyna w naszym życiu się wypełniać. Poprze nas samych ale i ludzi, których spotykamy na naszej drodze. Po przez „tajemnicze” sploty wydarzeń. Po przez intuicję, która podpowiada co, jak i gdzie.
Jak to się dzieje, że to tak działa? Nie wnikam. Działa. To i ja działam. Pewnie można by tłumaczyć, pewnie można by szukać badań naukowych. Ale czy nie może być w naszym życiu odrobiny magii? Nie wszystko jest do rozumienia.
No bo na przykład jak każdego dnia wypowiadamy słowa typu: ” byle przeżyć do 16″ albo „nie dać się zjeść się ludziom”, „byle mnie nie poniosły emocje” to wypowiadamy intencje. Tylko, że te intencje są przepełnione zagrożeniem, trudnościami, niebezpieczeństwem. Pytanie czy tak właśnie chcemy przeżyć nadchodzący dzień? A jak je wypowiadamy to jesteśmy na najlepszej drodze by się spełniły. Uciekamy, ukrywamy się, chodzimy na paluszkach byle nie „dać się tym ludziom”. Sami nadajemy tym słowa moc. Sami nadajemy temu światu taki trudny obraz poprzez nasze nastawienie.
Dlatego, choć często odruchowo myślę (chociaż wiem, że coraz mniej) właśnie tymi nienajlepszym dla mnie intencjami, staram się codziennie rano nadawać danemu dniu pozytywna intencję. Intencje maja tez moje tygodnie, miesiące a nawet cały rok. Staram się czarować każdy dzień, tak by był wypełniony tym czego pragnę. Miłością, spokojem, radością, uzdrowieniem, obfitością by wzrastać i rozkwitać.
Zachęcam i Ciebie do takiego „zaklinania” rzeczywistości. Bo nasz świat jest taki, jakimi my jesteśmy.
A o mojej intencji na ten tydzień poczytasz na instagramie, o pod tym zdjęciem:
You must be logged in to post a comment.