
Gdy matka zieje ogniem
Czasem zieję ogniem. Zieję gdy jestem bezsilna. Gdy musze pukać w okno bo drzwi mi zamykają. Zieje ogniem gdy jestem bezsilna i nie potrafię pomóc. Pomóc sobie, rodzinie, innym. Zieje ogniem bo jestem smoczą mamą.
Kiedyś nazywałam się mamą niepełnosprawnego dziecka, potem mamą z gwiazdką ale chyba bliżej mi do tej amerykańskiej wersji dragon mom – smoczej mamy. Smocza mama to określenie, które wprowadziła amerykanka Emily Rapp.
Smocze mamy to takie, które są „dzikie, lojalne i kochające jak diabli”. Smocze mamy żyją tu i teraz. Korzystają z każdej chwili. Każdą chwilą się cieszą. Smocze matki to matki, które opłakują dzieci, które zmarły lub są śmiertelnie chore. Smocze matki oddychają ogniem i palą wszystko na swojej drodze.
To swoiste przeciwstawieństwo matkom tygrysom, które „są ożywione myślą, że dobre, ostrożne, przemyślane inwestycje w swoje dzieci zwrócą się w postaci szczęśliwych zakończeń, bogatej przyszłości”.
Długo opłakiwałam chorobę córki. Nadal gniecie mnie gdzieś tam z boku. Ale chyba to już ten moment, w którym jestem gotowa o tym mówić. Mówić głośniej. Mówić i nie płakać.
Jestem pielęgniarką. I ta Florencja we mnie (matka nowoczesnego pielęgniarstwa) gniecie równie mocno jak ta choroba mojej córki. Ta Florencja chce pomagać. Dzielić się tym co umiem. Tym, co nauczyli nie na studiach, tym, czego dowiedziałam się w pracy i tym, czego nauczyło mnie bycie smoczą mamą.
Mam nadzieję, że Ty rodzicu dziecka z gwiazdką znajdziesz tu coś dla siebie. Mam nadzieję, że Ty, czytelniku poznasz nasz świat z innej strony. I być może będziesz się mniej nas bał. Ziejemy ogniem tylko gdy naprawdę musimy. Bo na codzień jesteśmy zupełnie tacy sami jak Ty!