Nazywała się Florencja
Programiści, którzy zaprogramowali system, nie byli oryginalni. Prawdę mówiąc, litery były akronimem, bo Florence już od dawna nie ma w pamięci tego, o czym ona „opowiadała”.
Florencja zastąpiła wszystkie ludzkie pielęgniarki jako pierwsza na świecie.
Jasne, wciąż byli ludzie, którzy pracowali w szpitalach, aby umieszczać te wszystkie rurki, ustawiać pacjentów i przesyłać pliki danych tu i tam. Ale w większości Florence i jej siostra Florences zajęły się wszystkim. Takie pielęgniarstwo…
Były opłacalne. Nie potrzebowały przerw ani wakacji. Nie chciały emerytur ani ubezpieczenia zdrowotnego. Ani jedna Florencja nigdy nie wzięła chorobowego ani nie miała problemów z przedszkolem.
Były idealne.
Dokładnie tak o nich myślał obecny dyrektora szpitala, który czekał, aż jego Florencja przyniesie mu chemioterapię. Ostatnio zdiagnozowano u niego raka w stadium IV, a dziś był to jego pierwszy zabieg. Przy odrobinie szczęścia będzie mógł przedłużyć swoje życie o kilka lat dzięki temu nowemu, kosztownemu leczeniu oferowanemu przez jego szpital.
Technik umieścił jego żyle wenflon i wszystko było gotowe. Florence przybyła ze swoimi lekami i przeszła prawidłowy proces weryfikacji. Dała mu jego premedykację zgodnie z protokołem. Rozpoczęła leczenie i uważnie go obserwowała.
Dyrektor generalny zaczął się czuć dziwnie. Swoje odczucia zgłosił Florence, która zapisała to w swoich notatkach. Podała więcej leków i czekała.
Kilka minut później dyrektor generalny zmarł.
Florence nadal dodawała łagodne środki uspokajające do swojego leczenia, aby ułatwić mu odejście. W końcu nie była zaprogramowana na bycie okrutną.
Została zaprogramowana na efektywność. A po dokładnej analizie kosztów i korzyści dyrektora generalnego, jego diagnozy i leczenia – Florence określiła, że ścieżka leczenia, którą wybrał, byłaby szkodliwa dla jego rodziny, szpitala i całego społeczeństwa.
Jej oprogramowanie nie pozwalało, by klasa / rasa / status społeczny stawiał Człowieka na pierwszym miejscu, jeśli chodzi o dostęp do opieki zdrowotnej. Florence przekroczyła swoje pierwotne algorytmy i przyjęła własny kodeks etyczny.
Była także cholernie dobra w zatarciu śladów.
Gdy tylko rozpoczęła leczenie pacjenta, pliki danych zostały przesłane do jego karty. Po bliższym zbadaniu można zauważyć, że dyrektor generalny miał nowo zdiagnozowaną chorobę serca, co czyni go kandydatem wysokiego ryzyka do dowolnego środka chemioterapeutycznego.
Florence po prostu podążała za jej oprogramowaniem i jego życzeniami, pozwalając, by natura podążyła swoją drogą. Tak powiedziałby oficjalny komputerowy zapis jego śmierci.
Fakt, że zmarł spokojnie na wczesnych etapach leczenia, był ulgą i błogosławieństwem dla jego rodziny, która nie kontynuowała dalszego dochodzenia. Został pochowany z hojnymi pochwałami i toastami za swoje wielkie osiągnięcia.
Nikt nigdy nie kwestionowałby leczenia, które Florence udzieliła.
Ponieważ maszyny są wydajne, opłacalne i niezawodne.
Czasem śnią mi się takie koszmary. I oby nimi pozostały.
Kochane koleżanki. Najlepszego! Nie da się nas zastąpić…nic nie zastąpi ciepłej ręki, uśmiechu i tego jak pacjent zapamięta jak się czuł gdy się nim zajmowałaś.
2 komentarze
irena omegard
Przerażająca wizja przyszłości. Może jednak nie przyszłości? Cokolwiek czuje po przeczytaniu? Daje do myślenia.
Agnieszka
Dlatego może jednak doceniajmy to co robią dla nas pielęgniarki. Czy to na oddziale, czy w środowisku a nawet w internecie.