Jak zdobyć supermoce
Kiedy siedzisz w niedzielny poranek na tarasie. Słuchasz na wpół dźwięków natury lub odległego ruchu na drodze i absolutnie nic nie musi być inne niż jest.
Zasadniczo ćwiczysz bycie w porządku, nic nie robiąc i nie próbując niczego zmieniać. Medytujesz. Bo tak właśnie kiedy miałabym odpowiedzieć na pytanie czym jest medytacja to właśnie tym. Obserwowaniem. Obserwowaniem tego co we mnie, na świecie. Bycie. Ba… mogłabym napisać: oddychaniem, smakowaniem, byciem…
Ale zanim doszłam do tego czym jest medytacja wyglądało to dla mnie trochę inaczej…
Pan Profesor
Miałam w liceum nauczyciela. Nazwijmy go porostu Profesorem (choć tak on dla nas był Profesorem przez duże P).
Opowiadał nam historie o interesujących sprawach i uczył nas rzeczy, podczas gdy nigdy nie zdawaliśmy sobie sprawy, że się uczymy.
Uczył nas krytycznego myślenia. Uczył z miłości do wiedzy. Kochał swoich uczniów, a my kochaliśmy go.
Oprócz tego, że był jednym z najlepszych nauczycieli, jakiego kiedykolwiek miałam, pan Profesor był także trochę dziwnym ptakiem.
Zawsze ubierał się tak samo: koszula, krawat i sweter, bez względu na porę roku. Podczas przerwy stał na zewnątrz w swetrze, niezależnie od tego, czy był to upalny wiosenny dzień, czy kilka stopni poniżej zera. Nigdy się nie denerwował. Nigdy. I bardzo dbał o swoją prywatność (co w naszej niewielkiej społeczności nie było łatwe).
Oh ile plotek wirowało na jego temat. A to, że był nieziemsko bogaty i uczył dla zabawy, więc nigdy nie był zestresowany. Że był gejem, ale nie chciał, aby ktokolwiek o tym wiedział, dlatego tak się skrywał. Był mistykiem, który wszystko wiedział.
Kiedyś, w środku zimy, kiedy my dzieciaki wyglądaliśmy jak małe klony bałwanka Buli a on nosił swoją zwykłą kombinację swetra i krawata, któreś z nas zapytała go: „Nie jest Panu zimno?”
I on wtedy powiedział, że nauczył się kontrolować odczucia swojego ciała i zasadniczo nie pozwalał, by zimno go dotykało. Kiedyś indziej wspomniał o medytacji.
Skleciłam to wszystko w moim dziecięcym mózgu i wtedy byłam przekonana, że mój nauczyciel był magikiem, magiem, wiedźmą (zwał jak zwał – miał tę moc). Dla mnie, wtedy, to było nie do ogarnięcia.
Supermoce
Dopiero wiele lat później przekonałam się, że Pan Profesor miał supermoce poprzez swoją praktykę medytacyjną. I jako taki zyskałam dziwny szacunek dla mistycznych mocy medytacji. Hollywoodzkie wizerunki mnichów, którzy potrafią kontrolować swoje „chi” i wykonywać nadprzyrodzone wyczyny, prawdopodobnie nie pomogły temu mentalnemu obrazowi.
Bez względu na to, co mój racjonalny umysł myślał o tych efektach medytacji, podświadomie myślę, że zawsze wierzyłam, że właściwa praktyka medytacyjna może wyprowadzić kogoś poza granice ludzkich ograniczeń.
Jak na ironię, kiedy zaczęłam medytować, nie miałam stać się nadludzka, ale po prostu chciałam być szczęśliwsza, bardziej spokojna i bardziej skupiona na tym, co ważne a przede wszystkim miało mi przestać doskwierać moje chore serce.
To był mój uzasadniony, zdroworozsądkowy powód do medytacji, ale w głębi duszy wciąż miałam pewnie nadzieję, że zdobędę te supermoce. Miałabym nieograniczoną cierpliwość i spokój. Nauczyłabym się, aby nie podlegać wpływom temperatury. Nauczyła się sterować kamerami za pomocą mojego umysłu. Niczym wysokiej jakości myjka ultradźwiękowa potrafiłabym oczyścić umysł z niepotrzebnych myśli i wspomnień, które brudzą mnie i nie pomagają iść dalej. I jak ta myjka, która im większe ciśnienie wywiera mieszanką wody i środków czyszczących na powierzchnię mytych elementów, tym ja chciałam mocniej, więcej, częściej medytować. Najlepiej godzinami, by być wypoczętym, czystym i nie dać się nikomu! Nie tędy była ta droga. Myjka to potrafi. Taka jest jej rola – idealnie czyścić to co mocno zabrudzone i trudno usuwalne… ale mino, iż mój organizm jest niczym warsztat, o który chcę dbać nie tędy szła ta droga.
O tym jak doszłam do tego etapu medytacji, co mi dała, i jak zacząć napisze już niedługo…
Zostańmy w kontakcie.
2 komentarze
Ania z Wychowanietoprzygoda
Podoba mi się historia z Profesorem☺. Medytacja to wspaniała rzecz, dobrze jednak medytować regularnie, a to już dużo trudniejsze, szczególnie na początku…. Pozdrawiam serdecznie!
Agnieszka
o tak! Ale to właśnie tez to czego medytacja może nas nauczyć. Bo ona taka trochę jak ta siłownia dla naszych mięśni. Trenuje nasz środek – nasze serca, umysły…