Tylko spokój może nas uratować
… i 50tka wódki – jak to mawia pewien mój znajomy. I tak właśnie myślę dzisiaj, że to zdanie ma tyle w sobie prawdy, jak nigdy wcześniej.
To, że w mojej głowie jest milion pomysłów na sekundę to jedno. Drugie to to, że chłonę wiedzę. Lubię wiedzieć. Choć tym to chyba mnie zaraził mąż. I to w nim kocham bardzo – to, że nie ma rzeczy niemożliwych, to że wszystkiego się idzie nauczyć, dowiedzieć. Zwłaszcza teraz, w czasach gdzie wiedza wylewa nam się dosłownie nawet z lodówki. Trzeba tylko chcieć. Chcieć i wiedzieć gdzie szukać. Bo z tymi poszukiwaniami to tak różnie bywa.
Musisz wiedzieć też, że mam ogromny sentyment do epidemiologii ,tak to nazwijmy. Bo to co najbardziej w niej mnie fascynuje to choroby zakaźne. Już w liceum, w szkolnym piekarniku, hodowałam bakterie z jogurtów (w sumie to głównie grzyby, no ale to inna bajka). Na studiach zafascynowała mnie sepsa, jej leczenie, pielęgnowanie, epidemiologia, jakość opieki. Poświęciłam jej wręcz całe studia. Ba pewnego pięknego dnia otrzymałam propozycję pracy w dziale epidemiologii inspekcji sanitarnej. Spełnienie marzeń. Jakże mocno się poturbowałam, gdy już się zderzyłam z rzeczywistością. Moje, wykreowane przez Robina Cooka, patrzenie na świat epidemii, ognisk zakaźnych, dochodzeń epiedemiologicznych, zderzył się z polską rzeczywistością i pierwsza pensją. Niestety, a może stety, za długo tam nie zagrzałam miejsca. Ale sentyment i miłość i do Cooka i do tego typu zakażeń mam. I doświadczenie. Bo ono w życiu ogromnie ważne jest.
Przyjdą i zabiją nas a my nawet się nie zorientujemy
Ale po co Ci o tym piszę? Tak, całkiem dobrze się domyślasz. Koronawirus. Wirus, który podobno powstał w laboratorium, po to by zabić wszyskich mężczyzn po 75 roku życia w Chinach, bo taki wskaźnik długości życia tam jest maksymalny. Bo bioterroryści testują kolejną broń. I stoją za tym na bank Rosjanie, Chińczycy albo Amerykanie. Codziennie czytam wiele takich różnych doniesień. No i co? I płakać mi się chce. Ze złości najwięcej. Bo ludzie w to wszystko wierza. Wierzą w to, co ktoś tam sobie dla klikalnego tytułu i reklam napisze. Wierzą, bo w życiu spotkali już tyle absurdu, że to wszystko wydaje się być prawdziwe. Wierza bo media karmią nas przecież tylko prawdą, popartą na dowodach wiedzą (to zdecydowanie była ironia).
Tak wiem zaraz mi napiszesz – a przecież sama wierzysz w olejki, kadzidełka, akupunkturę i inne cuda na kiju. Tak wierzę. Wierzę w człowieka. Wierze w naturę. Wierzę, że holistyczne podejście do życia, a co za tym idzie zdrowie, jest kluczowe. Nie patrze tylko w jednym kierunku. Szukam, badam, sprawdzam i wykorzystuję to co w danym momencie jest najbardziej potrzebne i daje rezultaty. Dla konkretnego przypadku. Czerpie z wiedzy, która już się sprawdziła, jest używana i jest dopiero w fazie badań. Czytam, słucham i myślę! Doświadczam. Bo to podstawa. Ten złoty środek o który wciąż i w kółko powtarzam. Jestem świadoma, że dla jednego pomocna będzie w dochodzeniu do zdrowia aromaterapia, a dla kogoś to może być zupełnie strzał w stopę. To dla mnie też jest ten cały holizm. To holistyczne podejście. Holistyczne pielęgniarstwo. To, że nie wykluczam żadnych scenariuszy. Rozpatruję różne możliwości. Szukam najlepszych rozwiązań. I musisz mi uwierzyć na słowo, że często pisanie tu medycznych tekstów, jest o wiele trudniejsze niż nawet doradzanie i branie odpowiedzialności za konkretną osobę, która zwraca się do mnie po pomoc.
Wirus
I tak, gdy czytam o tym wirusie 2019_nCoV i całej panice jaka jest wokół niego, ilości teorii spiskowych, łapię się za głowę. Bo wiem, że tak owszem, mógł wydostać się z laboratorium naukowego, tak może być bronią biologiczna i tak może nam zagrażać pandemia. Taką, jak w tej chwili jesteśmy jedną wielką wioską, nie byliśmy nigdy. Tak, i gdy widzę panikę, ale i prześmiewki, to trochę mi żyłka drga. Bo ani to sztuczne nakręcanie strachem, ani lekceważenie nie jest dobre. Zagrożenie pandemią jakiejkolwiek choroby jest realne. A zwłaszcza wszelkich chorób wirusowych (grypa, choroby grypopodobne, a zwłaszcza atakujące układ oddechowy). I dobrze wiedzieć jak chronić siebie i najbliższych.
Jedno jest pewne. I o to apeluję! I to dosłownie. O spokój. O sprawdzanie, czytanie, słuchanie i wyciąganie wniosków. A o tej 50tce wódki jeszcze napiszę.
14 komentarzy
Ela
książki Robina Cooka – ale mi przypomniałaś, jak ja się w nich zaczytywałam !
Toksycznakosmetyczka
Jak to mówią – zdrowie jest najważniejsze i tu nie ma o czym dyskutować 🙂
Paulina Przygrodzka
Napisane tu zostało sformułowanie klucz: ZŁOTY ŚRODEK! Bardzo się cieszę, że trafiłam na ten post, naprawdę!
Agnieszka
dzięki! <3 ciesze się bardzo!
krystynabozenna
Masz raję tylko spokój może nas uratować 🙂
I pięćdziesiątka czegoś zdrowego 🙂
irena omegard
Ludzie wymyślili i ludzie ponoszą odpowiedzialność. Co jeszcze musi się stać?
Aleksandra
Zgadzam się. Panika nam w niczym nie pomoże.
Łukasz Jarych
Picie codziennie wódki ponoć zabija bakterie to może i zabije koronę ? 😛
MangoMania
To byłoby zbyt proste, ale tonący brzytwy się chwyta – ostatecznie:)
edyta
50 ok, ale ja i tak odwołałam lot do Pekinu i …dobrze mi z tym – siedze tutaj sobie cała w skowronkach i czytam…po podróżach to moje drugie hobby
Agnieszka
No i to chyba najlepsze i najrozsądniejsze wyjśćie. Spokój najwazniejszy. Bo są sytuacje gdzie ta 50 tka to stanowczo za mało, mimo wszelkich chęci.
Monika Kilijańska
Ja, wbrew wszystkim, zamówiłam kolejną paczkę z Chin i mam nadzieję ją przeżyć 😀
Agnieszka
Paczki nie są zagrożeniem. Wirus potrzebuje żywego organizmu żeby przetrwać. Zakładam, że nietoperzy czy innych zwierząt dziko żyjących nie zamawiasz? ;-p
Atrakcyjne wakacje z dzieckiem
Czekamy w takim razie na tą 50 🙂