holistyczne,  kieszenie spokoju,  o życiu,  oddycham,  spokój,  wdzięczność

By znaleźć spokój naucz się płakać

Czasami po prostu chcę uciec i zamieszkać w klasztorze. Prostota, samotność i cisza wiszą przede mną jak złoty owoc ociekający możliwością. Ale niestety, to nie jest ścieżka, którą kroczy moje życie.


Bardziej czuje się jakbym się przygotowywała do Mistrzostw Świata. Każdego dnia uczę się opanowania sztuki dobrego samopoczucia – fizycznego, psychicznego, emocjonalnego i duchowego – bo to lekcje, których należy się nauczyć. To ciężka praca do wykonania.
W ciągu ostatnich kilku lat dowiedziałam się kilku rzeczy, którymi chciałabym się z Tobą podzielić, drogi czytelniku. Być może niektóre z tych lekcji przemówią do ciebie w tym czasie twojej podróży. W Twoich przygotowaniach do mistrzostwa. Dziś o tej jednej z najważniejszych.

Nauczyłam się prawdziwie płakać


Wzruszam się bardzo łatwo. Aż za. I to zawsze było i jest moja piętą Achillesa. Różne miałam na to metody. Był czas, że chciałam postrzegać emocje jako słabość, więc uczyłam się je ignorować i iść dalej. Odpychając je i chowając w ciemności, gdzie była przekonana, że są po cichu przetwarzane i oczyszczane w jakimś cyklu, który był zbyt nudny, zbyt drażliwy, abym mogła się tym przejmować lub w który się angażować. Miałam po prostu dość ciągłej pracy ze sobą. Nie ma uczuć nie ma płaczu. Proste.


Jednak w trakcie mojej ścieżki zawodowej (i życiowej) musiałam zmierzyć się z emocjami i przetworzyć je wielokrotnie. Używałam różnych technik, takich jak proces artystyczny i uwolnienie, metoda emocjonalnego oczyszczania, techniki wybaczania i metoda wychodzenia z żalu. Teraz codziennie piszę dzienniki.
Czasami moje emocje są tak trudne i tak bliskie powierzchni, że czuję się jak rozbite szkło, które ledwo wisi na podkładzie w ramie. Zwłaszcza wtedy, gdy wiem, że jeśli wydarzy się jeszcze jedna rzecz, która może mnie całkowicie złamać. I wiesz co? To się zdarza. Dzieje się jeszcze jedna rzecz. Kolejny metaforyczny kopniak w brzuch.


Nieraz klęczałam na podłodze, szlochałam, zawodziła i jęczałam. Działo się to czasem w środku nocy, kiedy mój mąż kręcił się jak w amoku, nie wiedząc, jak mi pomóc. Działo się to w środku dnia, kiedy wszystko na pozór wyglądało normalnie. I wybuchało. Z głębi moich jelit, ze środka mojej istoty. Wypływało ze mnie jak potok i wstrząsało ziemią, na której stoję (lub leżę lub klęczę). To smutek, strach, wstyd i poczucie winy wylewające się z mojego brzucha.
A kiedy to się skończy, jest lżej. Czuję się pusta i nieważka. Wirujący niepokój zniknął. W głębi mojej istoty nie ma żadnej czerni. Wydobywam ból i cierpienie na powierzchnię, stawiam czoła swoim lękom i smutkom i pochylam się nad nimi, ucząc się, jak się czują, jak wyglądają, pachną i smakują. To straszne być tak bezbronnym, nawet wobec siebie. Tak przerażające i tak warte zachodu.


Był czas, że ignorowałam negatywne uczucia i emocje, odpychając je i wierząc, że po prostu odejdą. Teraz wiem, że spowodowało to, że mniej odczuwałam pozytywne uczucia i emocje, takie jak radość i miłość.
Teraz idę na całość. Pochylam się nad uciskiem w klatce piersiowej lub uczuciem zapadania się w brzuchu. Poznaję strach i ból oraz integruję wnioski z nich płynące. Stała się rzecz zaskakująca: kiedy czuję więcej trudnych rzeczy, jestem bardziej wrażliwa i wdzięczna za dobre rzeczy. Silniej czuję szczęście. Głębiej czuję miłość. Czuję wdzięczność w nowy sposób. Po prostu czuję więcej.

Czemu akurat łzy?

Jeżeli nie przekonuje Cię metaforycznie metafizyczna czy jak chcesz to nazwać chwila oczyszczenia, może przekonają cię te medyczne aspekty:

Najważniejszą funkcją łez jest oczyszczanie powierzchni gałki ocznej z bakterii, kurzu, pyłu i innych drobnoustrojów.

Okazuje się też, że pod wpływem skrajnych emocji mózg aktywuje odpowiednie gruczoły w obrębie gałki ocznej, które wywołują pojawienie się łez. Te zaś posiadają w sobie duże ilości różnych związków chemicznych, które działają jak naturalny środek uspokajający i znieczulający. Dzięki temu łzy zmniejszają odczuwalny w danym momencie ból i sprawiają, że ciało sukcesywnie wchodzi w stan spokoju (uwalnia w mózgu naturalne substancje opiatowe – podobne do morfiny, m.in. enkefaliny leucynowe).

Dodatkowo płacz obniża ciśnienie krwi, dotlenia mózg. W zależności od powodu płaczu skład chemiczny łez jest inny. Łzy prawdziwe, wywołane np. smutkiem, różnią się składem od tych, które pojawiają się pod wpływem substancji drażniących np. zapachu cebuli.

Discover more from Holistyczne.pl

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading